Autor |
Wiadomość |
Szymen |
Wysłany: Pią 12:41, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
a ja poprosze , chociaż w nieoszlifowanej wersji jak nie chcesz nic z tym robić |
|
|
Zayl |
|
|
Vasemir |
Wysłany: Sob 21:52, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
Ma ktoś może zdjęcia z LARPa? |
|
|
kelus |
Wysłany: Czw 23:14, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
a niech się tylko zaczną |
|
|
raditzu |
Wysłany: Czw 22:06, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
Pewnie sam się podkopię, ale ja chyba aż tak nie wczuwałem się w rolę. Przy zapale Kośka zaczynam czuć się jak gówniarz
Jaki by LARP nie był, ja bawiłem się dobrze i cieszę się, że miałem okazję Was zobaczyć.
Niniejszym proponuję na tych wnioskach zakończyć dyskusję, gdyż robi się ona coraz ostrzejsza i niedługo - znając życie - zaczną się wycieczki osobiste. Dlatego mocno sugeruję EOT. |
|
|
Kosiek |
Wysłany: Czw 21:04, 02 Lip 2009 Temat postu: |
|
Vasemir, pozwól, że sam się spróbuję wybronić.
Co do napastnika, nie wiedząc, że to demon i coś tak straszliwie niebezpiecznego, wolałem się nie włączać, żeby przypadkiem samemu po łbie nie dostać od zapalczywego Króla Krasnoludów, który w moim mniemaniu i świadomości poprzednich wypadków, w końcu rozwiązywał jakiś problem argumentem siły - tak jak już jakiś czas chciał.
Co do "niedopatrzenia" - zgadzam się. Ja nazwałbym to wręcz "jawną niekompetencją", albo "żółtodzióbstwem". Ale stało się. Bywa. (Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że z lasu wróci tylko dwóch monarchów... Szkoda tylko, że to była ta "zła" dwójka xD)
Co do zabawy... Przed spiskiem było przynajmniej zabawnie, gdy się żarłeś Władco Kraśów z Władcem Ludzików. Po nim zaś... Cóż, było jak było. Scenariusz zawinął się wokół Was szczelnie jak bandaż na ranie i nie było w nim miejsca na resztę graczy. Po prostu. A co do "lwiej" zabawy - wielka najeba była, flaki były, czyli jak najbardziej drapieżne xP
Konrad zatem myślał źle - To co napisał Faust w poście z magicznymi itemkami dobitnie sugerowało inaczej.
Co do cytowania prawa, gardzenia, królowania ect... Masz poniekąd rację. W mniemaniu mojej postaci (i mnie), władza została uzurpowana sobie przez jakiegoś przybłędę z efektowną błyskotką na palcu. Prawo jest prawem - postacie "praworządne" i "chaotyczne", chcące się dopasować do praworządnego społeczeństwa muszą go przestrzegać. Poza tym, subiektywizm jest rzeczą piękną i tyle. Co do władcy... Sam tytułował się "namiestnikiem", poza tym przyjmijmy scenariusz, że Zakon Złotego Smoka przysięgał lojalność "władcy sprawiedliwemu i mądremu o imieniu Dawid", a nie samej instytucji króla (nie namiestnika, którym to się Raditz określił). W założeniu miało to zapobiec wykorzystaniu zakonu jako narzędzia nacisku politycznego, lub jako dodatku do armii w razie wojny ekspansywno-rabunkowo-złej. Innymi słowy, prostując: Złote Smoki (w tym ja), mogły nabrać do niego szacunku widząc jego mądrość, umiejętności, oraz niszcząc jego prywatność "wykryciem charakteru". Tym czasem, jedyne, czym się wykazał w oczach mojej postaci to: zdradliwość, dwulicowość i tchórzostwo. No i niepowetowane zdolności aktorskie, ale to raczej może się przydać komuś, kto występuje na deskach teatru, nie sądzisz? |
|
|
Vasemir |
Wysłany: Śro 18:44, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
Nie mieszajcie gry z osobami... To jak poszczególni reagowali zależy chyba od ich postaci przede wszystkim.
A niedopełnienie obowiązków gwardii? Ja przez przypadek powstrzymałem kapłankę przed pójściem za Wami mimo tego, że miała pilnować członków rodu |
|
|
Adamek |
Wysłany: Śro 14:09, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
Nawet jeśli to nie był demon a zwykły napastnik to czemu mimo to nie zareagowaliście ?
Byliście mimo wszystko odpowiedzialni za ochronę monarchów, bez względu na okoliczności. Nawet w momencie jak porwaliśmy postać Fausta i Dżaśki to nie było tam nawet jednego gwardzisty... Porwanie jest skutkiem waszego nie dopełnienia obowiązków...
Konrad myślał że jest opętany przez demona, a nie że nim jest...
Podaj przykład tej lwiej zabawy którą zniszczyliśmy poprzez udany spisek...
Masz na myśli że jak wyzywałeś go na pojedynek to ja stanąłem w jego obronie cytując prawo ? On był królem i choćby nie wiem jak byś nim gardził Miałeś zachować do niego szacunek... |
|
|
Kosiek |
Wysłany: Śro 11:12, 01 Lip 2009 Temat postu: |
|
Jako (były) kapitan gwardii muszę stanąć w obronie siebie i moich podwładnych. Wszyscy się czepiają tego, że niezareagowaliśmy na demona. Informacja o nim została puszczona półgębkiem przez Fausta, niemal 2/3 ludzi nie słyszało dlaczego nagle mnich w służbie Władcy Ludzi, nagle porzucił swój wierny kostur i skoczył na Władcę Krasnoludów. Jeśli zaś mam mówić tylko za siebie, to o fakcie zaistnienia demona wysokiego jak sosna dowiedziałem się od samego Szefa Krasiów, do tego powiedzianego ze słusznym wyrzutem. Do czego zmierzam: jeden z głównych złych i to tak cholernie charakterystycznych jak właśnie istota z Planów Niższych kosmologii D&D, została ZUPEŁNIE NIE ODTWORZONA. Nie wiem co osobnik grający bestię będzie teraz mieć na swoją obronę, ale mógł się przygotować. Brak kasy? Można coś porzyczyć. Akurat "dziwnym zbiegiem okoliczności" posiadam całkiem sugestywnie wykonane skrzydła, rogi marki "Yawny II", oraz kapturo-płaszcz pasujący w sam raz do upiora lub, zgadnijcie... Tak! Demona! Wszystko do pożyczenia i wykorzystania, bez kosztów w wypadku zwrotu bez uszkodzeń.
No a reszta LARP-a. Totalny sajgon fabularny. Faust miał jakiś zamysł, jednakże został on skutecznie zniszczony przez trójkę Władców, co moim skromnym zdaniem zniszczyło lwią część zabawy. Znaczy, może oni się bawili, ale z mojej erspektywy gonitwa: "Ciała były, ale uciekły, bo łowczy źle zrozumiał MG, albo ten drugi przedwcześniee cierpi na demencję starczą", albo, w wypadku osoby która nie była na pprzednim LARP-ie i nie znała prawdy o Feliksie, bracie Arthasa, lub nawet nie kojarzyła z twarzy kim by mógł on być (czyt. np. ja), nie miała prawa skutecznie pchnąć fabuły do przodu, ani zrobić czegokolwiek. No i po udanym przewrocie to tak włąściwie... Co było do roboty? Ciał nie ma, kapłani, straż, najemnicy zdyskredytowani, żadnego wprawnego skrytobójcy nie ma, żeby sprawę załatwił po cichu... No i Król Krasnoludów, który przyszedł z pomocą biednemu Władcy Ludzi, akurat wtedy, gdy straciłem pomysły na wszelkie argumenty i obelgi (@ raditzu: no ofence man xD). A jakby tego było mało, jeszcze ta akcja z przydupasami Feliksa... No i o zdawkowych, roclach, w których nie było tak naprawdę rzeczy najwazniejszych: z kim jesteś w drużynie, oraz spis najważniejszych osób, z czego wynikły jaja pod tytułem "Wszaż", lub z braku dowodów lub możliwości rozpoznania głownego złego poprzedniego LARP-a uwierzenie w bajeczkę o bestii "co to memu towarzyszowi ryja zeżarła".
No, to chyba wszystko co mnie bolało w tym LARP-ie. Więcej w sumie nie mam żali. Mimo udaru cieplnego bawiłem się całkiem-całkiem, jednak niestety zabawa owa sprowadziła się raczej w większości do czysto fizycznego aspektu, mianowicie noszenia klimatycznego ciucha, walki i śladowego odgrywania postaci. |
|
|
Vampire Princess |
Wysłany: Wto 20:22, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
Płci pięknej wam się zachciewa... A ja to co?
Było fajnie, tylko teraz nie mogę poruszyć szyją, bo mnie przewiało...
No cóż życie:) Dzięki za fajną zabawę na LARP-ie
Pozdrowienai
(DżAsia) |
|
|
Vasemir |
Wysłany: Wto 16:48, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
Hmm... większość narzeka na długie narady - a ja powiem, że dla mnie to właśnie było tu najciekawsze. Teoretycznie na koniec były dwie strony - władcy vs. reszta, ale już w tej "reszcie" plotły się kolejne intrygi, podwójni i potrójni agenci, bo ktoś powiedział o słowo za dużo i było trzeba się na nowo zastanowić nad "przymierzem". |
|
|
yawaris |
Wysłany: Wto 16:30, 30 Cze 2009 Temat postu: |
|
Nasz maly spontaniczny wklad w fabule byl moze daleko posuniety w skutkach ale tak to na LARPach bywa
Mnie osobiscie wpadlo w oko to ze pozostali gracze chyba nie mili co robic. Druzyny siedzialy przy "karczmie" i w sumie rozmawialy/jadly/pily. Potem gdzies pospacerowali i znowu usiedli.
Zlym sygnalem bylo dla mnei to ze gracze od tak sobie podczas rozgrywki zaczeli sie pojedynkowac.
Ja osobiscie bawilem sie swietnie od momentu gdy wprowadzilismy zamach stanu w zycie potem zadziwiajacy dalszy przebieg fabuly zniszczyl moj swiatopoglad Walka z demonem na srodku obozu ... gwardia nei reaguje ... Nastepnie 1 godzinna narada w jakim celu nie wiem ale z zegarkiem w reku 1 godzina sam liczylem kiedy sie ogarniecie
Sporo niedociagniec scenariusza wypenialismy sami. Nowe watki MG mogl wykorzystac a chyba nie wyszlo
Ogolnie daje 5/10
Pozdro |
|
|
raditzu |
Wysłany: Pon 22:19, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
A ja stanę w obronie Fausta:
-miejsce było ustronne jak zawsze - bawimy się w końcu w larpy poza terenem zabudowanym i ciężko mieć pretensje, że było daleko od cywilizacji.
-problem z powrotem? czy Faust jako jedyny ma dostęp do internetu i rozkładu jazdy? Ludzie, jak jesteście tacy dojrzali, to się tą dojrzałością trochę wykażcie... Faust odwalił kawał dobrej roboty, zorganizował sporo wyposażenia i wykminił fabułę. Ciężko tak było wnieść tyle swojego wkładu, by zerknąć na rozkład i pomyśleć o swoim powrocie?
-gracze nie mieli wpływu na zakończenie? Jak to sam Faust napisał, że nasz triumwirat swoim knuciem mu wszystko pozmieniał... to czy to nie jest odpowiedź na ten zarzut?
-za duży teren larpa? Larp toczył się prawie całkowicie na polance przy medic tencie... Nie pamiętam, byśmy ganiali się po lesie jak to było w Choroszczy
-za mało płci pięknej? Tu się zgadzam... Faust! Jak śmiałeś grać faceta?!
Jeśli chodzi o inne zarzuty to naprawdę chyba ludzie powinni być bardziej interaktywni. Ale myślę, że jak na larpa na taką skalę (mój pierwszy miał raptem 11 czy 12 uczestników ) to inicjatywa była udana.
Z mojej strony - Faust - gratulacje za pomysł.
Do Uczestników - dzięki za miłą zabawę |
|
|
majkero |
Wysłany: Pon 21:12, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
Wielkie dzięki za LARP-a, którego mogę zaliczyć na przeciętnym poziomie(na pewno z daleka mu od najgorszego, lecz do ideału sporo mu brakuje). Do minusów mogę zaliczyć:
-Ciężko było poznać którą kto gra rasą(może poza elfami i niektórymi z krasnoludów)
-Zbyt duże pole LARP-a
-Nie było co z kasą robić
-Nie zawsze było co robić
-Rozczarowujące zakończenie(gracze nie mieli na nie wpływu)
-Zbyt duża odległość od czynnego sklepu, przystanku, miasta
-Zbyt szybko się artykuły w sklepie skończyły
-Zbyt mało płci pięknej
-Sequel LARP-a dopiero za rok:(
Do plusów z kolei mogę podać:
+LARP w Białymstoku(jak dla mnie to najważniejsze)
+Lokalizacja względem urbanistycznym(las)
+Dobrze pobrzebierani ludzie i PCV-ki
+Sklep z artykułami spożywczymi za pieniądze z LARP-a
Reasumując: Dzięki za LARP-a świetnie się bawiłem, a jeszcze lepiej podczas kręcenia filmiku propagandowego. Zdaję sobie sprawę że w części pochwaliłem/skrytykowałem nie tyle LARP-a, ile Bladogrodzkie stowarzyszenie, jednak uważam że było ono częścią LARP-a, i rozdzielanie tego(zwłaszcza dla mnie- totalnego novica) jeśli chodzi o nie chodzi, było by cięższe i bez sensu(wszak MG tylko dobiera szaty i wygląd, to gracze czynią LARP-a). |
|
|
tuerth |
Wysłany: Pon 15:21, 29 Cze 2009 Temat postu: |
|
Cytat: | byliśmy nawet gotowi że w końcu podejdą nas zajebać |
A żebyś wiedział, był taki plan
Cytat: | Mało inicjatywy "tych złych", powinieneś dać im więcej możliwości knowań i wpakować popleczników "tego złego" w niemal każdą grupę... |
Że niby naszej? Mieliśmy cacy przygotowany zamach xD 'Nasi' na koniec LARPa byli chyba wszędzie Tylko jakiś taka dziwna akcja ze strony romka...
Cytat: | Nie podałeś prawidłowej godziny na autobus |
Od bodajże tygodnia jest zmiana rozkładu...
Osobiście miałem problem z informacjami, kto jest kto etc.
Prawde mówiąc, niewiele osób przejęło się zamaskowaną postacią w centrum. Tak samo z demonem w centrum.
Beznadziejne było to, że ludzie w pewnym momencie zaczęli się okładać pałkami. Jakiś rozgardiasz straszny i w sumie nie wiadomo czy to LARP czy już po.
Kasa okazała się nieprzydatna jako taka. Tyle że się mieszek obijał o udo. |
|
|