Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
D.
Dołączył: 10 Maj 2007
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z loży masońskiej
|
Wysłany: Sob 11:43, 06 Wrz 2008 Temat postu: Olaf |
|
Czesc z was pewnie pamieta postac Olafa ktorym kiedys zdarzylo mi sie nieco pograc. Norsmena slynacego z powiedzenia "Olaf chciec, Olaf miec!!!", nieco pozniej wykozystanego przez Adamka wobec jakis panienek;)
Oto fragment historii Olafa:
Olafa ogłuszał krzyk dziesiątek przekrzykujących się gardeł. Młody, jasnowłosy, mężczyzna stał przy opuszczonych kratach, blokujących wejście na arenę. Norsmen był przerażony tą sytuacją, miała to być pierwsza jego tego typu walka. Wciąż pamiętał swą ostatnia wyprawę, wraz z ojcem i jego drużyną. Swą ostatnią bitwę w krainie tych nędznych południowców. Śmierć ojca i niemal wszystkich jego wojów. On sam jednak przeżył, był ciężko ranny ale przeżył, do tego momentu nie wiedział dlaczego południowcy zamiast go dobić i pozwolić umrzeć śmiercią wojownika w bitwie, opatrzyli go i zabrali ze sobą. Nie wiedział do teraz, do momentu gdy czekał na swą pierwszą walkę na arenie ku uciesze tych słabych południowców, których tak nienawidził za śmierć swego ojca, przyjaciół z dzieciństwa i mężczyzn ze swego klanu. Chciał tylko przeżyć. Znał uczucie, które go teraz opanowywało. To był strach, nie przerażenie napawające lękiem i każące uciekać, lecz strach mobilizujący, dający wolę życia, pobudzający, dodający sił. Teraz chciał jedynie zabić jak najwięcej z tych miernot, które spotka po drugiej stronie krat. Olaf mocniej ścisnął w swych wielkich dłoniach, na których miał założone skórzane rękawice z ćwiekami, rękojeść swego dwuręcznego topora, klęknął i zaczął się modlić do bogów wojny. Jego modlitewne szepty zakłócał wrzask gawiedzi po drugiej stronie krat. Gdy skończył wyjął z za pasa kawałek węgla, którym powoli przeciągną najpierw pod jedną powieką, potem pod drugą. Następnie odrzucił go gdzieś w dal. Już nie myślał o swej wiosce, o klifach ją otaczających, o nieżyjących bliskich ani nawet o swej żonie czy córce. Jego umysł i serce były przepełnione jedynie upajającą rządzą mordu, pragnieniem przelewania krwi, chciał utoczyć jej jak najwięcej każdemu ktokolwiek czekał na niego po drugiej stronie krat. Pragnął czuć swój oręż rozdzierający ich ciała, słyszeć dźwięk gruchotanych kości, smakować ich słodkiej krwi bryzgającej na niego, widzieć ich wnętrzności na zewnątrz i wdychać najwspanialszy narkotyk świata, świeży zapach śmierci.
Krata podniosła się. Norsmen splunął siarczyście po czym wszedł na arenę. Nie słyszał już wrzasku tłumu ani zapowiedzi mężczyzny prowadzącego walkę, nie widział też hrabiego Alberta von Hiltzer, jego obecnego właściciela. Widział tylko niskiego mężczyznę o ciemnej cerze, z delikatnym wąsem, przywodzącym barbarzyńcy na myśl szczura. Ubrany był w bogate szaty a w dłoniach trzymał szpadę, miecz jak sądził Olaf, którego wstydziła by się używać nawet kobieta. Osobnik ów był przeciwieństwem Norsmena, niski i na pozór wątłej budowy. Po chwili tłum uciszył się. Mężczyzna, który najwyraźniej prowadził walkę stwierdził:
Jeśli któryś z was poprosi o litość....
Nikt o litość nie poprosi! - przerwał swym niskim i gardłowym głosem Olaf.
I nikt jej nie okaże. - dokończył ciepłym i miłym głosem jego oponent, po czym uśmiechnął się perfidnie kącikiem ust. Następnie skłonił się dwornie w stronę tłumu i loży pana tych ziem i krzyknął – Morituri te salutat!!! - następnie skłonił się w stronę Norsmena.
Ten z kolei nie tracąc czasu przyskoczył do przeciwnika, jego ciężki but już niemal dosięgał żuchwy wąsacza. Gdy ten nagle wykonał zręczny obrót całym ciałem, po czym kopnął Olafa pod lewe kolano. Barbarzyńca momentalnie stracił równowagę i upadł na uderzoną nogę. Wąsacz przyskoczył do niego momentalnie zachodząc półkolem od prawej i zadał szybkie niemal nie zauważalne cięcie. Po ręce Olafa zaczęła spływać ciepła, lepka, ciemnoczerwona krew.
- Pierwsza krew dla mnie, dzikusie! – stwierdził spokojnym głosem mężczyzna.
Na pozór niedbale odwrócił się do Olafa plecami odchodząc od niego na kilka kroków. Barbarzyńca poderwał się momentalnie i w milczeniu runął zamierzając się na przeciwnika. Wąsacz jak gdyby to przewidując wykonał szybki wymach do tyłu, połączony z przykucnięciem.
Olaf poczuł ukłucie bólu który błyskawicznie narastał w okolicach brzucha. Nie zwracał już jednak na to uwagi zbyt chciał zabić szczurzą twarz, choćby miał walczyć tylko zębami jak dzikie zwierze. Siła pędu ogromnego topora ciągnęła barbarzyńcę do przodu, miał tylko nadzieje, że trafi. Nagle poczuł jak jego oręż z głuchym mlaśnięciem przedziera się przez tkanki, usłyszał trzask łamanych kości, poczuł na twarzy ciepłą i lepką ciecz. Posmakował językiem i poznał ten charakterystyczny smak, jaki ma tylko krew.
- KREW DLA BOGA KRWI!!! – krzyknął jak tylko mógł najgłośniej, w swym języku.
Uderzyła w niego ogłuszająca fala dźwięku, w postaci wrzasków rozhisteryzowanego tłumu, skandującego jego imię.
Olaf usiadł ciężko w kałuży krwi, własnej i przeciwnika, który leżał przecięty niemal na pół a jego głowa trzymała się ramion jedynie na mięśniach.
Olaf padł na ziemię. Nie słyszał już aplauzu tłumu ani nie widział cyrulika który wybiegał zza krat by go opatrzyć. Pogrążał się w ciemną i zimną pustkę, czuł się jakby tonął.
Zeby nie bylo to nie zakonczenie historii a dopiero preludium do grania nia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
raditzu
Lord's intestine
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szubienicy Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:41, 06 Wrz 2008 Temat postu: |
|
Brawo dla pierwszego chętnego, który zamieścił tu swe dzieło.
Jakbyś miał coś więcej, D., chętnie przeczytam.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|